Żeby sięgnąć po uchwyt włazu na strych muszę wspiąć się na karton z książkami, jednym ruchem pociągam za mosiężny uchwyt i ciągnę w dół, na głowę zsypują mi się sporej wielkości tumany kurzu, zaczynam kichać i przecierać oczy. Ostrożnie stawiam stopy na belkach drabiny, kiedy znajduję się na samej górze ogarnia mnie ciemność, staram się po omacku znaleźć źródło światła, gdy nagle potykam się o coś twardego, " kto u diabła...?" w tym samym momencie na twarzy osada mi gęsta pajęczyna, chcąc już uciekać stąd gdzie pieprz rośnie, w jednaj chwili dostrzegam lampkę naftową, "ciekawe czy jeszcze działa?", ku mojemu zaskoczeniu urządzenie raczy mnie mizernym światłem. Siadam na skrzyni, z którą zderzenie kilka minut temu skutkuje ostrym bólem w dużym placu u nogi. W rogu dostrzegam maleńkie blado-niebieskie pudełko, z wierzchu zacieram grubą warstwę kurzu, zawartość pudełka to plik kopert, przewiązanych wstążeczką. Przyzwoitość nie pozwala mi penetrować zawarto...
Kulinarny blog o prawdziwym jedzeniu. Kuchnie Świata, Kuchnia fusion.