Ratunku, niech ktoś wreszcie przywoła wiosnę.....moje akumulatory zużyły już całkowite zapasy. Poszukiwania rezerw energetycznych zawsze prowadzą mnie do kuchni, to moja ostatnia deska ratunku. Jak zawsze z opresji ratuje mnie czekolada, tym razem wzmocniona procentami. Szperając po spiżarnianych zapasach, w poszukiwaniu dodatków odnalazłam promyczek nadziei, skrzętnie ukryte późno-letnie zbiory - suszone wiśnie, ich widok natychmiast przywołał wspomnienia minionych wakacji. Nie zastanawiałam się długo nad ich zastosowaniem, swoim skoncentrowanym, kwaskowatym smakiem doskonale przełamią intensywność gorzkiej czekolady.
Kulinarny blog o prawdziwym jedzeniu. Kuchnie Świata, Kuchnia fusion.