Ta śmieszna dynia po raz pierwszy zakorzeniła się w Ameryce Północnej, do Europy przywieźli ją Hiszpanie, ale szybko też spotkała się z uznaniem Francuzów. Im to też zawdzięcza swoją nazwę, słowo patisson oznacza rodzaj ciasta pieczonego w specjalnej formie, pozostawiające na brzegach charakterystyczny brzeg, do złudzenia przypominający żłobienia na brzegach tych kosmicznie wyglądających dyń. Starajcie się wybierać te mniejsze egzemplarze, są mniej gąbczaste i smaczniejsze po prostu.
4 szt niezbyt dużych patisonów
300 g twarożku
mini kuleczki mozzarelli
1/3 szklanki startego parmezanu
sól, pieprz
oliwa z oliwek
ok 1 kg dojrzałych pomidorów
kilka ząbków czosnku
sól, pieprz
szczypta cukru
oliwa z oliwek
1 doniczka bazylii
1/3 szklanki nasion słonecznika
sól, pieprz
ok 1/4 szklanki oliwy z oliwek
1. Sos pomidorowy - pomidory przekrawamy na pół, układamy na blaszce, posypujemy solą, pieprzem i odrobiną cukru, polewamy odrobiną oliwy, dorzucamy kilka ząbków czosnku (w łupinkach) i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok 40 min, następnie miksujemy na gładką masę, przecieramy przez sito w celu pozbycia się wszystkich łusek i pestek
2. Z patisonów odcinamy wierzch, tzw czapeczkę, wydrążamy środek za pomocą małej łyżeczki, usuwamy jedynie miąższ z pestkami
3. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni
4. Patisony oprószamy wewnątrz sola i pieprzem, układamy na blaszce i podpiekamy ok 20 minut
5. Pesto - w blenderze miksujemy same listki bazylii, słonecznik i oliwę, konsystencja nie powinna być zbyt gęsta, można dolać więcej oliwy
6. W misce mieszamy serek twarogowy i starty parmezan, doprawiamy solą i pieprzem
7. Do środka podpieczonych patisonów nakładamy porcje masy serowej, w środek każdego patisona wciskamy kuleczkę mozzarelli, zapiekamy całość jeszcze ok 20 minut
8. Patisony podajemy na sosie z pomidorów, na którym tworzymy kleksy z pesto
Uszczęśliwianie rodziny jedzeniem z samego rana? Mając na to czas to wielka satysfakcja, ale nawet nie dysponując duża dawką leniwego poranka można zaskoczyć domowników chrupiącą bułką na śniadanie, wystarczy dobrze zorganizować się przed pójściem spać, a rano wymknąć się chwilę wcześniej z łóżka, by potem wskoczyć do niego jeszcze na ok 40 minut, później to już trzeba nastawić piekarnik, uruchomić ekspres do kawy i rozprawić się z poranną prasą. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że takie poranki możemy zafundować sobie właściwie tylko w weekend, warto więc je celebrować i dobrze przygotować śniadanie. Jest jedno "ale", zabawa w domowe wypieki bardzo uzależnia, co więcej może się okazać, że Wasza rodzina nie będzie już chciała wziąć do ust innego pieczywa poza Waszym własnym wypiekiem, i tutaj mamy problem ;) Miłego wypiekania, bułeczki są pyszne.
Komentarze