Pate czyli po prostu pasztecik, mus z wątróbek zamknięty pod warstwą masła, z wetkniętymi weń drobnymi, intensywnie zielonymi listkami tymianku i czerwonymi kuleczkami pieprzu stanowi uroczą przystawkę na przyjęciu. Dla mnie danie sentymentalne, które przyniosło mi trochę szczęścia w kulinarnych przedbiegach, jestem pewna, że zasmakuje Wam tak samo jak mnie i moim bliskim. Ważne, żeby nie przeciągnąć wątróbki na patelni, musi pozostać delikatna, tylko wtedy będziecie mogli cieszyć się naprawdę aksamitną konsystencją. Jeśli przeraża Was sama myśl o anchois to z powodzeniem możecie je ominąć, choć zapewniam, że są jedynie delikatnie wyczuwalne, a łączenia mięsa z rybami i owocami morza jest naprawdę sprawdzone i na miejscu. Koniecznie natomiast nie zapomnijcie o koniaku, ten przyjemny skądinąd, aromat jest bezwzględnie konieczny dla walorów smakowych, oczywiście ;)
Kulinarny blog o prawdziwym jedzeniu. Kuchnie Świata, Kuchnia fusion.